Piszę do Was z lotniska w Dublinie, czekając na mój lot do Polski. Jadę odwiedzić rodzinkę na kilka dni. Czuję się nieco obnażona pisząc, gdy wokół mnie jest tak dużo ludzi. Ale obiecałam sobie, że będę tu zaglądać i pisać, gdy tylko znajdę wolną chwilę. Bardzo tęskniłam za blogowaniem o odchudzaniu. Kiedyś dużo mi to dawało i fajnie było mieć wsparcie od innych osób zmagających się z tym samym, co ja.
Dziś rano wyszłam z domu nie jedząc śniadania. Postanowiłam zjeść coś na lotnisku i powiem Wam, że było mega trudno znaleźć coś dietetycznego. Kupiłam sobie banana i kubeczek owoców. Potem poszłam do Starbucksa po owsiankę na mleku sojowym, ale odkryłam, że w składzie owsianki był cukier, więc jej nie zjadłam. Kupiłam sobie też kawę, ale była ohydna - mega gorzka i spalona, więc jej nie wypiłam.
Do samolotu kupiłam sobie smakową wodę (3 kcal) popcorn (87 kcal) i zabrałam z domu dietetycznego batona (90 kcal), żeby mieć co przekąsić. Powinnam dać radę do obiadu. Rozmawiałam z babcią i powiedziała, że ugotuje zupę warzywną, także spoko.
Gdy będę w Polsce, będę miała sporo rzeczy do załatwienia. Muszę wyrobić nowy paszport, odwiedzić babcię i nadrobić zaległości ze szkoły.
Dookoła mnie zbiera się coraz więcej ludzi, więc będę kończyć, bo czuję się niezręcznie pisząc to z laptopa. Mam wrażenie, że każdy będzie chciał zajrzeć mi przez ramię, by zobaczyć, co piszę.
Miłego dnia kochani <3
Holly
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz